Trzeba to w końcu powiedzieć - św. Dominik nigdy, ale to nigdy nie był: inkwizytorem, założycielem średniowiecznej inkwizycji papieskiej, nie przewodził torturom, polowaniu na czarownice i paleniu na stosie.
Ze świętym Dominikiem i historią dominikanów jest jak z wielkim, starym gmachem: możemy podziwiać jego fasadę i kształt, proporcje i elegancję, zaglądać przez grube szyby i ciężkie zasłony, na moment spojrzeć do środka przez ledwo uchylone drzwi. Jest tak poważny i dostojny, że odpoczynku poszukamy raczej w ruderze św. Franciszka z Asyżu czy lichej plebanii Jana Vianneya. Czas zatem szeroko otworzyć drzwi, wejść i poznać Dominika bliżej, dosłownie od kuchni. Proponuję cztery krótkie wizyty, ale uprzedzam: będziemy zaglądać do najtajniejszych zakamarków i miejsc zazwyczaj zakrytych.
Skomentuj