Umarł mi. Notatnik żałoby, Inga Iwasiów, Wydawnictwo Czarne, Warszawa 2013, s. 128
Kiedy ktoś umiera, zdaje się, że świat dookoła nie nadąża – słowa nie są w stanie wyrazić żalu ani współczucia, gesty ludzkiej solidarności wydają się nieporadne i nieadekwatne, nic ani nikt nie potrafi wypełnić poczucia braku i pustki. Wydaje się, że nic nie jest na miejscu. Łatwo uznać, że najlepszym rozwiązaniem jest w takim przypadku milczenie. Pochylamy nad nim głowy, szanujemy je, upajając się myślą o tym, jak bardzo potrafimy współodczuwać. Zgrabnie posługujemy się też metaforami o przejściu albo zaśnięciu, o nadziei na życie po lepszej stronie. I pozostawiamy kogoś z żałobą. Albo zostajemy z nią sami. Bo nie umiemy inaczej. Mówić o śmierci wprost to uznać jej obecność i swoją wobec niej bezradność.
Zostało Ci jeszcze 89% artykułu
Skomentuj