Jeżeli wasz Bóg jest taki, jak Go portretujecie, to niezależnie od tego, co na tej ziemi zrobię, w co będę wierzył i jak będę postępował, On mnie sprawiedliwie osądzi i wpuści do swojego domu.
Katarzyna Kolska, Roman Bielecki OP: W swojej książce Bóg, kasa i rock’n’roll, którą napisałeś wspólnie z Szymonem Hołownią mówisz, że Kościół ma dobry produkt, ale kiepski PR. Możesz powiedzieć, co miałeś na myśli?
Marcin Prokop: Problemem chrześcijaństwa jest powszechność. Czyli to, że jego przesłanie ma z założenia trafiać do wszystkich, zarówno do biednych rybaków, którzy poza swoją plażą i kutrem świata nie widzieli, jak i do subtelnych intelektualistów czy profesorów. Jeśli coś jest adresowane do wszystkich, trudno to sprzedać w taki sposób, żeby dla każdego było satysfakcjonujące. Chrześcijaństwo próbuje wyciągnąć jakąś medianę i mówić językiem zrozumiałym i dla jednej, i dla drugiej skrajności. Tyle że dla mnie wszystko, co jest środkiem drogi, jest mniej interesujące, miałkie i nijakie. Ksiądz, gdy staje na ambonie, mówi do wszystkich, a ja bym chciał, żeby jego język był tak zindywidualizowany, żebym czuł, że on bardziej mówi do mnie niż do pani w berecie obok. Przybliżenie Słowa Bożego wymaga głębokiej refleksji i myślenia abstrakcyjnego, a mam wrażenie, że próbuje się je sprowadzić do dosłownej mitologii, idąc często na intelektualne skróty.
Zgadzam się, że istnieje kościelny mainstream, ale to wcale nie znaczy, że w całej ofercie kościelnej nie jesteś w stanie znaleźć propozycji dla siebie, czyli takiego języka, który by cię zadowolił.
Zostało Ci jeszcze 91% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 5000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Skomentuj