W zasadzie to było dość zabawne: to całe obawianie się, że i nas dopadnie Al-Kaida i będziemy pełnoprawną częścią zachodniego świata, bo nie tylko zjadamy snickersy, ale też mamy własne zamachy.
Niektórzy mają skłonność do przeżywania wydarzeń na świecie jak kolejnego seansu z Bondem. Wyobrażają sobie potem, że w każdej chwili mogą wyjść z kina i znaleźć się w innej, spokojniejszej rzeczywistości.
Zostało Ci jeszcze 96% artykułu
Skomentuj